Jakich trzech rzeczy brakuje Litwinom? Przeważnie – lata, bo zawsze jest za krótkie. Także słońca, bo czasami w stolicy w ciągu jednego zimowego miesiąca świeci tylko przez pół dnia. No i oczywiście chłodnika, którego Litwini nigdy nie mają dość.

Chłodnik litewski to zimna, świeża, różowa zupa z buraków, której koniecznie trzeba spróbować będąc na Litwie! Robi się go z kefiru (sfermentowanego mleka), do którego dodaje się obficie marynowane buraki, dzięki czemu chłodnik nabiera jasnoróżowego koloru. Następnie wystarczy pokroić chrupiące ogórki, aromatyczny koperek i nie zapomnieć o jajku na twardo.

Dla Litwinów zupa ta znajduje się na liście dań sakralnych, obok cepelinów, babki ziemniaczanej i placków ziemniaczanych. Niezbędnym atrybutem wszystkich tych potraw są gotowane lub smażone ziemniaki, które podkreślają smak różowej zupy.

Na cześć chłodnika rysuje się obrazy, sporządza się mapy miejsc, w których jest on przygotowywany, wręcza się nagrody. I choć w każdym domu robi się go z tych samych podstawowych składników, smak każdej zimnej zupy jest nieco inny ze względu na proporcje, interpretację czy dodatkowe składniki. Poza tym Litwini są przekonani, że z chłodnika można zrobić wszystko: nawet ciasta i lody z chłodnika!

Nawet jeśli obcokrajowcy patrzą nieco podejrzliwie na nasze cepeliny, w chłodniku zakochują się od razu jak tylko go spróbują. I nie jest to pusta przechwałka: w tym roku portal tasteatlas.com opublikował ranking najlepszych zup na zimno na świecie, a chłodnik litewski znalazł się w pierwszej trójce.

Tak, trochę szalejemy na punkcie tej różowej zupy, a latem w Wilnie zorganizowaliśmy nawet festiwal chłodnika, który stał się corocznym.

slides
slides
slides
slides
slides
slides
slides
slides
slides